10 sie 2014

Chapter three.

Charlie pospiesznie otworzył oczy i chciał wziąć głęboki oddech, ale niespodziewanie zdał sobie sprawę, że jest pod wodą. Spanikowany, bez zapasu powietrza, które przed chwilą nieświadomie wypuścił z ust, podniósł głowę, by ujrzeć, jak daleko ma do powierzchni. Nie odważył się spojrzeć w dół, bo bał się ciemnej pustki i nicości, która tam na niego czekała.
Po minucie płynięcia w górę, w końcu przebił taflę krystalicznie czystej wody dłońmi, a następnie głową. Zachłannie zaczerpnął powietrza i dopiero gdy uspokoił oddech, i przetarł mokrą twarz, zdobył się, żeby otworzyć oczy.
Gdy tak płynął w górę, nie skupiał się na rozmyślaniu o tym, co ujrzy, gdy znajdzie się na powierzchni. Nie miał pojęcia, czy jest w jeziorze, oceanie czy morzu. Nie wiedział, czy na niebie świeci słońce, czy może sierp księżyca wystaje zza białych chmur. Nie chciał nawet myśleć, co będzie, kiedy okaże się, że jest na środku oceanu i z żadnej strony nie będzie mógł dostrzec lądu.
 Po otworzeniu oczu oślepił go blask słońca, a od brzegu dzieliło go - na szczęście - jakieś dziesięć metrów. Na plaży zobaczył sylwetkę kobiety, która była ubrana w zwykłą, szarą suknię, wyglądem przypominającą zwykłą szmatę. W płytkiej wodzie przy brzegu brodziło jakieś dziecko. Charlie domyślał się, że to on, chociaż z tak daleka nie mógł wyraźnie dostrzec twarzy.
        Zdziwiło go, że w poprzedniej wizji był jakby duchem, a teraz musiał walczyć z wodą, żeby nie utonąć. Zastanawiał się, czy wobec tego tamci mogą go teraz ujrzeć, ale szczerze w to wątpił. Zaczął płynąć w stronę brzegu, a w miarę jak się zbliżał, mógł dosłyszeć szum rozmowy. Rozróżniał już słowa, kiedy mógł stanąć na własnych stopach, a pod nimi poczuł miękki piach; woda sięgała mu do brzucha. Charlie skupił się na rozmowie obco wyglądającej kobiety i dziecka. Za nimi znajdowały się tylko przeróżne drzewa, a piasek iskrzył w słońcu. 
- Chłopcze, może już pora kończyć? Twoi rodzice będą się martwić.
Dopiero teraz Charlie dokładniej przyjrzał się kobiecie. Na pierwszy rzut oka wydawała się całkiem młoda, ale zmęczenie, a raczej wycieńczenie, na twarzy dodawało jej lat. Mimo dość ostrego tonu głosu, przybrała delikatny, promienny uśmiech rozświetlający buzię, co świadczyło o tym, że nie jest osobą o surowym podejściu do dzieci (a przynajmniej tego konkretnego).
- Charles... - ponagliła dziecko.
- Mogę jeszcze chwilę, Seheve? - spytał piskliwym głosem chłopiec, do którego młoda kobieta zwróciła się Charles. Charlie w dalszym ciągu nie mógł zrozumieć, dlaczego i ojciec w pierwszej wizji, i ta kobieta z tej, zwracali się do niego w ten sposób. Zakładając, że to na pewno on, ale przecież widział się na wielu zdjęciach z dzieciństwa. To musiał być Charlie.
Chłopiec na plaży miał góra sześć lat i właśnie bawił się lepiącym, mokrym piaskiem, który brudził jego malutkie ręce i nogi; niektóre ziarenka przyklejały mu się do brzucha. Był w samych płóciennych majteczkach, które praktycznie całe przemokły od oceanu lub morza (Charlie dalej nie mógł ustalić, które z tych dwojga; jezioro odpadło). Teraz zdał sobie sprawę, że musi być w jakimś ciepłym rejonie, ponieważ woda nie była lodowata, a całkiem przyjemna, wręcz letnia. Przeszedł ociężale kilka kroków w przód.
- Siedzimy tutaj już długo, a ja mam jeszcze wiele do zrobienia. Jeżeli państwo się zgodzą, możemy tu przyjść ponownie jutro - odpowiedziała Seheve spokojnie i zbliżyła się, by podnieść go z mokrego brzegu.
Delikatne fale obmywały jej stopy, co sprawiało, że jej długa suknia również zmokła u dołu. Podniosła chłopca na nogi i obmyła go. Później wróciła się na suchą strefę i podniosła leżące na piachu ubrania.
- Podejdź tu, Charles. - Zaczęła otrzepywać bawełnianą koszulę, a następnie spodenki.
Chłopiec podreptał do kobiety, ale zanim do niej dotarł, zrobił coś, czego Charlie w ogóle się nie spodziewał. Spojrzał w jego stronę.
Ich oczy spotkały się na krótki moment i Charlie dostrzegł, że mają taki sam kolor i odcień. Co wcale nie było dziwne, skoro dzieciak był jego młodszą wersją. Na twarzy Charlesa nie malowały się żadne odczucia - nie było strachu, zaskoczenia czy zdezorientowania. Odwrócił głowę równie niespodziewanie, co wcześniej i wznowił drogę ku swojej - jak Charlie wywnioskował - opiekunce.
I nagle znowu poczuł ból w głowie. Mimowolnie zacisnął powieki i złapał się za skronie. Gdy już myślał, że eksploduje, a mózg rozleci się na kilkadziesiąt części, ból minął. Nienawidził tego uczucia, mimo że doświadczył go dopiero dwa razy. Wiedział, co zobaczy, otwierając oczy, ale nie był pewien, czy jest na to gotowy. Mimowolnie wziął głęboki oddech i rozchylił powieki.
- Wszystko w porządku, Charlie? - spytał przejęty Seth. W jego oczach można było dostrzec zakłopotanie, ale i ulgę, zapewne dlatego że Charlie otworzył oczy.
- Co to było? - Max nie ukrywał zdziwienia, a brwi miał sceptycznie ściągnięte.
- Czuję, że ma to coś wspólnego z twoimi problemami z głową - stwierdził pewnym głosem Liam. - Powiedz, co czułeś.
Nagle wszyscy zaczęli mówić. Co dziwne, kiedy Charlie przez kilkanaście sekund rozważał otwarcie oczu, byli zaskakująco milczący.
- To było... - Nie wiedział, czy może się podzielić z przyjaciółmi wizjami. Poza tym nie chciał wyjść na jakiegoś świra, żeby później przez Skye mogły się roznieść plotki nie z tego świata, jaki to on nie jest pokręcony. - Ile byłem nieobecny? - spytał, zamiast udzielić jakiejś odpowiedzi.
- Siedem minut. - Layla nie ukrywała przejęcia, podobnie do Setha. - Na samym początku nagle znieruchomiałeś z zamkniętymi oczami, a potem krótko krzyknąłeś i siedziałeś tak przez resztę czasu...
- Aż w końcu raczyłeś wrócić do świata żywych - przerwała jej Skye niepodobnym do siebie tonem głosu. Charlie pierwszy raz spojrzał na nią, odkąd skończyła mu się wizja. Nie był w stanie wyczytać z jej twarzy, czy ruszyło ją to, co przed chwilą się z nim działo.
 - Nieważne, to był po prostu dość silny ból głowy - bąknął pospiesznie i wstał.


∞∞∞∞∞


Charlie wiedział, że nie może się zapytać rodziców o nieznajomą Seheve. Czuł, że znowu będą udawać, iż nie mają pojęcia, o co mu chodzi. A potem wyląduje u lekarza. Tylko że tym razem po prostu musiał wiedzieć, z każdym momentem ciekawiło go to jeszcze bardziej Przesiedział w swoim pokoju całe popołudnie, ale do niczego nie doszedł. Postanowił, że pójdzie do Layli pożyczyć podręcznik do przedmiotu, który oblała, bo powróciło jego zainteresowanie tajemniczym kontynentem. Przez wizję nie zdążył się dobrze przyglądnąć mapce.
- Cześć, wszystko w porządku? - spytała od progu, ustępując Charliemu miejsca, żeby mógł wejść.
        Był w tym domu tylko kilka razy, ale dobrze wiedział, gdzie znajduje się jakie pomieszczenie na parterze. Najczęściej przesiadywali w pokoju dziennym, więc nie zdziwił się, kiedy Layla poprowadziła go w tamtą stronę. Dziewczyna zaproponowała mu coś do picia, ale jej podziękował.
- Więc - zaczęła z uśmiechem - co cię sprowadza?
Charlie zawsze podziwiał to, jaka dziewczyna potrafi być miła. Nie wiedział, czy to kwestia wychowania, ale według niego Layla należała do jednych z najkulturalniejszych ludzi, jakich zdążył poznać. Po prawdzie nie było ich wiele, ale to stawia ją w jeszcze lepszym świetle.
- Chciałem ponownie zerknąć do tego twojego podręcznika, który pokazywałaś mi w parku.
- Ach, tak - odparła, kiwając głową ze zrozumieniem. - Niestety go nie mam.
- Jak to? - Charlie nie ukrywał zdziwienia.
- Max był tu niecałe pół godziny temu. Powiedział, że nie może znaleźć swojego, a jutro idzie na poprawkę. Najwidoczniej też oblał. Ten test był naprawdę trudny...
Ale Charliego nie interesowały szczegóły ich sprawdzianu. Nie mógł pogodzić się z faktem, że nie ma sposobu, aby dobrać się do tego podręcznika. Przecież nie przerwie Maxowi nauki.
- Chciałbym się dowiedzieć coś więcej na ten temat, strasznie mnie to nurtuje - wyznał, na co Layla uniosła wysoko brwi.
- Nie możesz sprawdzić w Internecie?
- Uwierz mi, szukałem. Nic nie znalazło.
To prawda. Zanim Charlie zdecydował się pojechać do Layli, zasiadł przed laptopem z nadzieją, że tam się czegoś dowie. Przecież "wujek Google wie wszystko". Jednak na próżno. Wyskoczyło jedno łatwe do zrozumienia oświadczenie.
- Nie znaleziono żadnych wyników wyszukiwania dla hasła Ameryka Południowa? - powtórzyła po mnie, nie ukrywając zdziwienia. - To niezmiernie... dziwne. Wręcz niemożliwe. - Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Mówię jak jest - odparł Charlie i w tym momencie przyszło mu coś do głowy. - Layla...?
Zadzwoniła komórka dziewczyny. Ta spojrzała przepraszająco i odebrała połączenie.
- Halo? Tak, jestem. Oczywiście, co potrzeba? Jasne, nie ma sprawy. No dobrze. Okej.
Charlie przysłuchiwał się jej krótkim odpowiedziom, zastanawiając się, kto dzwoni.
- Przepraszam, to moja mama - usprawiedliwiła się, gdy zakończyła połączenie. - Muszę iść do sklepu...
- Och, okej. To ja się będę zbierać. - Uśmiechnął się i podniósł z miękkiej kanapy, wkładając ręce do kieszeni.
- Gdybyś potrzebował tego podręcznika, mogę ci go pożyczyć, kiedy Max mi odda. Na poprawkę idę w przyszłym tygodniu, więc wydaje mi się, że zdążyłbyś go przeglądnąć.
- Dzięki wielkie. No to cześć. - Pożegnał się z nią, wymienili uśmiechy i wyszedł z domu państwa Morrisów.
Więc nici z mojego planu skorzystania z jej komputera.


∞∞∞∞∞


Charlie przez kilka następnych dni widział się wyłącznie z Sethem. Z resztą grupki nie było za dużego kontaktu. Skye, na przykład, przychodziła do domu tylko spać i to do tego o dość późnej porze, bo całe popołudnia spędzała z Maxem. Podobnie Layla i Liam. Chcąc nie chcąc, jako jedyni single w ich paczce pozostali sami, cierpliwie czekając, aż gołąbeczki przypomną sobie o ich istnieniu.
W ciepły środowy wieczór przyjaciele grali razem w koszykówkę na boisku niedaleko lokalnego parku. Sethowi szło o wiele lepiej niż Charliemu. Był szybszy, mniejszy i zwinniejszy, dlatego łatwiej mu omijać przyjaciela i zdobywać kolejne punkty.
- Jaka Skye jest w domu? - wypalił Charlie, celując do kosza.
Niestety spudłował, a piłka, odbijając się od obręczy, poleciała spory kawałek za nich. Seth po nią pobiegł, więc nie mógł zobaczyć spiętej miny Charliego, który ze zniecierpliwieniem oczekiwał odpowiedzi.
Właściwie już od dawna zastanawiał się, jaka Skye jest poza szkołą i nie w obecności Maxa, bo przecież wiele ludzi coś udaje, żeby wpasować się w towarzystwo lub się komuś spodobać. Dodatkowo Layla nie mogłaby się przyjaźnić z jakąś rozwydrzoną lalunią, która gada tylko o ciuchach i zachowuje się, jakby nie wiedziała, jak używać mózg. Chociaż z drugiej strony to Skye. Charlie miał małe nadzieje na to, że tak mogłoby być w jej przypadku - maskowanie się to nie jej styl. W końcu znają się już kilka lat i brunetka ani razu nie wyjawiła żadnych przejawów, które mogłyby sprawić, że Charlie zacznie brać pod uwagę jakieś udawanie.
Mimo to postanowił zapytać.
- Jaka Skye jest w domu? - Seth powtórzył pytanie Charliego, jakby jeszcze go nie przetrawił, a powiedzenie go na głos po raz drugi pomogłoby mu je zrozumieć.
- No tak. Interesuje mnie czy zachowuje się jak taka... no, nie obraź się, rozpieszczona lalunia - burknął Charlie, patrząc, jak przyjaciel rzuca za trzy punkty. Oczywiście trafił. Jakby mogło być inaczej.
- Czemu miałbym się obrażać? - spytał zdziwiony i spojrzał na niego. Charlie ruszył za piłką, która odbijała się od betonu coraz wolniej i niżej. Złapał ją, zanim całkowicie opadła na boisko.
- Nie wiem, to twoja siostra. Mogłoby cię to w jakiś sposób urazić... czy coś - powiedział, wzruszając ramionami. Chciał już znać odpowiedź na swoje pytanie, więc utkwił spojrzenie w Sethcie, unosząc pytająco brwi.
- Och, okej. No więc... Skye jest po prostu... normalna. - Widać było, że ciężko mu dobrać słowa. - Bawi się z kotem w salonie, gotuje obiady, kiedy mama nie zdąża wrócić z pracy, zawsze zmywa naczynia po posiłkach... Czyta też książki na kanapie albo słucha muzyki w swoim pokoju, malując przy tym paznokcie.
Charlie nie wiedział, czego miałby się spodziewać i dopiero teraz to sobie uświadomił. Przecież właściwie za wiele nie da rady wywnioskować z odpowiedzi Setha, bo nie ma pojęcia, co robią rozwydrzone lalunie w swoim wolnym czasie. Może właśnie takie czynności? Kto to wie. Westchnął przeciągle, zdając sobie sprawę, że jego rozważania dalej pozostaną tylko rozważaniami, i rzucił do kosza.
- Brawo, dwadzieścia pięć do sześciu. Zaraz pobijesz swój rekord - zadrwił Seth, przy czym zaśmiał się przyjaźnie. Charlie obdarzył przyjaciela ciepłym spojrzeniem, ale mimo to szturchnął go w ramię.
- Dowiedziałeś się coś o tym kontynencie? - spytał Seth. On, jak i Charlie, również nie miał pojęcia o rzekomej Ameryce Południowej, o której dowiedzieli się kilka dni temu.
Kiedy usiedli na trawie, żeby odpocząć, Charlie uświadomił sobie, że nie miał żadnych wieści od Layli dotyczących tego, czy Max oddał jej podręcznik.
- Nic a nic. To dziwne, że nie ma o tym wzmianki w Internecie. Bo sprawdzałeś, tak?
- Tak, nawet próbowałem wyszukiwać z laptopa ojca i nic. Skye ma hasło, którego nie znam, ale wątpię, że otrzymalibyśmy inne wyniki.
- Coś jest nie tak - stwierdził Charlie.
- Zdecydowanie - przytaknął Seth i wziął łyk wody niegazowanej. – Załatwisz ten podręcznik od Layli? Próbowałem dzwonić do Liama, ale w ogóle nie odbiera telefonu. W sumie to i tak nic nowego.
- Zadzwonię do niej dzisiaj, jak wrócę do domu.
- Dobry pomysł. To co, zbieramy się? - zaproponował przyjaciel, na co Charlie skinął głową.

∞∞∞∞∞


Od razu kiedy wszedł do swojego pokoju, usiadł na łóżku. Postanowił, że weźmie prysznic dopiero po telefonie do Layli.
- Cześć. - Odebrała po czterech sygnałach. Jej głos był jak zwykle przepełniony ciepłem. Charlie mógł to wywnioskować, mimo że usłyszał tylko jedno słowo. W duchu uświadomił sobie, że  Layla jest dla niego jak siostra, która zawsze w potrzebie pomoże i doradzi.
Ale chłopak nie był w stanie zadać swojego pytania, ani nawet odpowiedzieć na jej powitanie.
Zacisnął usta, automatycznie robiąc to samo z oczami, bo ból rozsadzał mu czaszkę. Rzucił telefon na łóżko i złapał się za głowę. Przewrócił się na ziemię, bo ból go przygniatał. Był on gorszy od tego, który czuł przy ostatnich dwóch razach przed nastąpieniem wizji. Chłopak modlił się, żeby szybko się skończył.
Tym razem znowu przybrał postać ducha. Czuł to od razu po pojawieniu się w dziwnym, ciemnym pokoju. Wiedział też, że to kolejna wizja. Rozejrzał się, ale jego oczy potrzebowały czasu, żeby dostosować się do ciemności panujących w pomieszczeniu. Po chwili kontury zaczynały stawać się wyraźniejsze i mógł dostrzec ogromne łoże jak z czasów, o których Charlie za wiele nie wiedział, bo były bardzo odległe. Na pewno się o nich uczyli w szkole, ale musiało to być dawno, bo chłopak nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa na styl, w jakim zostało wykonane łoże. Miało baldachim, co niezmiernie go zaskoczyło. Podszedł bliżej i odsunął delikatnie zasłonę.
Znowu ten chłopiec. On. Mały Charlie.
Ale co jego młodsza wersja robiła w takim łóżku? Nie mógł nic pojąć, wszystko było dla niego zbyt skomplikowane i niewiarygodne. Przyglądał się śpiącemu dziecku, które miało góra osiem lat. Spokojny, równomierny oddech i błogi wyraz twarzy świadczyły o tym, że chłopcu (a może powinien zacząć nazywać go Charles?) śniło się coś przyjemnego.
W pokoju była całkowita cisza, dlatego skrzypnięcie drzwi zaskoczyło Charliego, tak że aż podskoczył. Odwrócił się, ale nie mógł nikogo dostrzec - tylko ciemność. W końcu zaczęła wyjawiać się sylwetka.
Dobrze zbudowany mężczyzna, wyglądający na jakieś czterdzieści lat. Miał włosy po ramiona i okazałą ciemną brodę, co świadczyło o tym, że prawdopodobnie jest brunetem. Za nim pojawił się zarys dwóch kolejnych osób. Jedna była znacznie drobniejsza od drugiej, a gdy się zbliżyła, Charlie mógł bez problemu rozpoznać, że to jakaś kobieta. Mężczyzna obok niej wydawał się chuderlawy, ale również posiadał ciemną brodę, a jego włosy były krótkie i kręcone.
- Bądźcie cicho – zakomenderowała kobieta. Charlie natychmiast rozpoznał ten głos, ale dopiero gdy postać bardziej się zbliżyła, zyskał pewność.
Mama.
Była o wiele młodsza, włosy miała splecione w długi warkocz, ale postura ciała się nie zmieniła. Charliego zaskoczył jeszcze wyraz twarzy Judy. Ona była po prostu... wściekła. Wściekła i spięta. Coś ją trapiło i chłopak miał ochotę podejść do matki i spytać, co się dzieje. Wiedział jednak, że i tak go nie zobaczy ani nie usłyszy. Poza tym ta wściekłość bijąca z jej twarzy jakoś redukowała chęć wsparcia i pomocy kobiecie, która wyglądała, jakby chciała kogoś co najmniej usmażyć. W grę wchodziło jeszcze powyrywanie wszystkich kończyn.
Mężczyźni otoczyli łóżko – jeden stanął z prawej strony, drugi z lewej. Charliego i tego chuderlaka dzieliło jakieś dwadzieścia centymetrów. Ciekawe co by było, gdyby ten stanął w miejscu chłopaka lub przynajmniej go dotknął. Czy przeszedłby przez Charliego, jakby ten był faktycznie duchem?
Charlie czuł, że to, co widzi, nie jest miłą wizytą znajomych ludzi. Przecież żadna normalna matka nie przychodzi do syna w środku nocy z dwoma facetami, którzy wyglądają jak maszyny do zabijania (pomimo marnej postury jednego z nich) i do tego każe im być cicho.
To zdecydowanie nie jest normalne.
Mężczyzna po drugiej stronie łóżka sięgnął do kieszeni workowatych spodni i wyciągnął coś, co zaskoczyło Charliego jeszcze bardziej niż zachowanie matki. Strzykawka w jego dłoniach nie wróżyła nic dobrego. Chuderlak przysunął ręce do leżącego dziecka, tak że prawie dotykał jego ramion. Drugi, bez dłuższego zamysłu, wbił strzykawkę w zgięcie łokcia u lewej ręki Charlesa. Chłopiec gwałtownie otworzył oczy i buzię, ale chuderlak już go trzymał. Drugi schował pospiesznie strzykawkę i przytknął wielką łapę do twarzy przerażonego dziecka, by zapobiec wydostaniu się krzyku. Charlie nie mógł zrozumieć, co się właściwie dzieje. Chłopiec przestał wierzgać, a po chwili powieki mu opadły. Mężczyźni odczekali jeszcze niecałe pół minuty, po czym go puścili.
- Bardzo dobrze – powiedziała kobieta, a Charlie spojrzał na nią z niedowierzaniem. – Weźcie go na ręce, tylko nie naróbcie hałasu. Trzeba się wymknąć niezauważonym.
Ostatnie słowa wypowiedziane przez Judy nie były wyraźne dla Charliego, bo czuł, jakby tracił kontakt z rzeczywistością. Złapał się za głowę i ból powrócił. Kiedy przyglądał się, jak wynoszą jego młodszą, kompletnie bezwładną wersję z tajemniczego pokoju, odpłynął.
Ból rozsadzał mu czaszkę, ale kiedy otworzył oczy, był już w swojej sypialni. Charlie zdawał sobie sprawę, że nie zakończył połączenia z Laylą i że leży teraz na ziemi kompletnie oszołomiony, ale nic sobie z tego wszystkiego nie robił.
Z wizji wynikało, że został… porwany?
Przecież chybabym to pamiętał. To wszystko nie trzyma się kupy! Czy rodzice lub kumple chcą mi wyciąć jakiś marny, nieśmieszny żart?!
Charlie wstał ociężale. Gdy już usiadł na łóżku, wziął w ręce telefon. Nie mylił się co do tego, że wciąż trwało połączenie z Laylą. Gdy przyłożył aparat do ucha, usłyszał zaniepokojony głos przyjaciółki.
- Charlie, do cholery jasnej, odezwij się! Charlie!
- Przepraszam, chyba zemdlałem – wydukał pierwsze, co przyszło mu na myśl.
- Zemdlałeś? O Boże. A może raczej znowu się wyłączyłeś, tak jak wtedy w parku? Słyszałam, jak krzyczałeś, ja…
- Layla, jest okej. Naprawdę. Po prostu… zrobiło mi się słabo – wytłumaczył, właściwie nie kłamiąc. – Layla, muszę kończyć. Pogadamy jutro. Tylko załatw dla mnie ten podręcznik. To ważne, proszę.
Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, Charlie zakończył połączenie i odłożył komórkę na szafkę nocną. Tak naprawdę w tym momencie w ogóle nie liczyła się dla niego ta głupia książka. Myślał tylko o ostatniej wizji i o tym, co ujrzał. Przecież to wszystko niemożliwe!
Na początku czuł zdezorientowanie, potem zdziwienie, a następnie nastało niedowierzanie. W końcu nadszedł czas na gniew.
Nie mógł porozmawiać z rodzicami. Wiedział, że i tak nie powiedzą mu prawdy, nawet jeżeli wykrzyczałby im w twarze, że wie, co zrobiła Judy. Najzwyczajniej w świecie czuł, że mu nic nie powiedzą. Więc do kogo mógł się zwrócić?
Po chwili rozmyślań, ponownie zabrał do ręki aparat i wyszukał w kontaktach odpowiedni numer.
- Przepraszam, że przeszkadzam – powiedział do słuchawki bez zbędnych wstępów. – Mogę przyjechać? Tak, to ważne. Okej, będę za parę minut.
Rozmowa jak szybko się zaczęła, tak się też skończyła. Chłopak był podminowany, ale przy rodzicach na dole musiał udawać opanowanie. Charlie umiał kłamać, ale bał się, że wyda go zdenerwowanie.
„Wychodzę do Maxa, prosił, żebym mu pomógł w jednej sprawie. Za niedługo będę.”
Powtarzał to zdanie w głowie do czasu, aż znalazł się na parterze. Jak przewidywał, gdy tylko oznajmił to na głos, mama znalazła się przy nim. Miała na sobie fartuch i rękawice kuchenne, co oznaczało, że prawdopodobnie coś piekła.
- Tylko nie wróć za późno – powiedziała z jej potulnym, zmęczonym uśmiechem na twarzy.
- Dobrze – odparł i zarzucił na siebie kurtkę, ale nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem.
Nie mógł patrzeć na tę kobietę, bo nie miał pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Czy to jakaś chora gra i lekarz namieszał mu w głowie tymi różnymi urządzeniami, których rzekomo używa do badania Charliego? Chcą mu wyciąć numer? Chłopak nie znał odpowiedzi na te pytania, ale zaraz miał je uzyskać.
Wsiadł do samochodu i udał się do obskurnego budynku, w którym pracował dr Knowlton.


∞∞∞∞∞


O rany, rozdział wyszedł mi TROSZKĘ długi, haha. Cieszycie się?
No i co powiecie na to: dostaliście aż dwie nowe wizje. Trochę przyspieszyłam akcję jak widać, ale nie mogłam się powstrzymać. Przecież po co zwlekać? Dużo zacznie się wyjaśniać, ale nie wszystko na raz. Charlie będzie miał niezły zamęt w głowie.
Kod do akapitów coś mi nawalił i musiałam wszystko robić sama z użyciem spacji. No cóż, za wszelkie jakieś "tu za mało, tu za dużo odstępu" przepraszam.
Niby przepatrzyłam rozdział za różnymi błędami (znacznie modyfikując przy tym tekst, haha) ale gdybyście coś zauważyli, wspomnijcie. Mogłam coś przeoczyć. Człowiek nieomylnym nie jest i błędy popełnia. Co do Bety, to właściwie nawiązałam współpracę, ale prawdopodobnie zacznie "betować" dopiero od czwartego rozdziału. Po prostu nie mogłam się doczekać, żeby podzielić się z Wami tym odcinkiem. :D
No i co myślicie? :)

P.S. Zamówiłam szablon i pewnie niebawem się pojawi. Już nie mogę się doczekać. C:

44 komentarze:

  1. No jak zwykle świetny rozdział. Dwie wizje, no to robi się coraz ciekawiej. Chcę ich więcej i więcej. Jestem ciekawa, co takiego zdarzyło się w przeszłości, że trzeba było Charliemu wymazać umysł. Pierwsza wizja w sumie nie przedstawiała nic dziwnego, druga natomiast była strasznie tajemnicza. Czego chcieli ci mężczyźni od chłopca? I co miała do tego jego matka? Oh, jak zwykle nic nie wyjaśnisz. Coraz więcej pytań, a tak mało odpowiedzi. No, jak na razie muszę się pocieszyć moimi własnymi wytłumaczeniami. No i jeszcze sprawa kontynentu. Nieźle wymyśliłaś z tym, że nawet w google nic nie ma. No to teraz liczę na to, że w przyszłym rozdziale chłopak w końcu przejży ten podręcznik i chociaż jakieś pytanie zostanie rozwiązane.
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, kochana, zaspokoję troszkę Twojej ciekawości w kolejnym rozdziale - obiecuję! :)
      To się wszystko okaże, na razie się nie zastanawiałam nad podręcznikiem, tylko na drobnych wytłumaczeniach tych wizji. :D

      Dziękuję i pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Robisz trochę błędów w stylu: "nie zanosiła nic dobrego". Zanosić może się na coś, ale i tak bardziej pasuje np. wróżyła :).Ogólnie mi się podoba i czekam na kolejny :)
    http://wirus-rzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawało mi się to dobrą formą, ale faktycznie, Twoja propozycja może być lepsza. :) Poprawię, gdy znajdę chwilę.
      Cieszę się, że ci się podoba. :)

      Pozdrawiam,
      Julss

      Usuń
  3. Świetnie mi się ciebie czyta, powiem szczerze :) I im więcej wizji, tym robi się ciekawiej. Wygląda na to, że szykuje się jakiś konkretny spisek :3
    Osobiście historia Charliego przypomina trochę film "Abduction" - tam też był chłopak, który miał rzekomo problemy z głową, musiał się dowiedzieć prawdy o pewnych sprawach i w dodatku też miał problemy z pamięcią.
    Czasami zdarzają ci się błędy jak ten wspomniany wyżej przez Maewen i czasy w poprzednich rozdziałach, ale ogólnie jest znakomicie.
    Pozdrawiam, dziękuję za miłą lekturę i liczę na więcej rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam, że zapraszam do siebie :)
      wybor-miedzy-nami.blogspot.com
      Myślę, że jeszcze nie czytałaś nigdy czegoś podobnego.

      Usuń
    2. O, nie słyszałam o tym filmie. Chyba jeden z mniej popularnych, bo ja jestem typową "filmomaniaczką". :D Ale w takim razie obejrzę, może akurat coś mi podsunie do mojej fabuły, skoro ma tyle związku. :)
      Cieszę się, że Ci się podoba. :) Rozdziały będą, o ile mnie wena nie opuści, na co liczę. :D

      Dziękuję bardzo i pozdrawiam! :*

      Oczywiście wpadnę w wolnej chwili, ale wolałabym, żeby link znalazł się w zakładce "spam" :)

      Usuń
  4. Uwielbiam Twój styl pisania! Jest bardzo lekki i płynny. Scena z wypływaniem z wody była bardzo dobrze opisana. Zdziwiło mnie, kiedy chłopiec popatrzył na Charliego. ten moment strasznie mnie zaciekawił. I nie wiem czemu, ale ta Skye mnie intryguje. Czuję, że będzie wazną postacią.
    No i dlaczego nazywają go Charles? To imię zawsze kojarzy mi się z królami (poza tym to łóżko z baldachimem jest takie królewskie), więc może Charlie jest jakimś następcą tronu lub coś w tym stylu i porwano go? :D To by znaczyło, że jego rodzice nie są jego biologicznymi.Wiem, mam bujną wyobraźnię XD
    Okropnie mnie to wszystko ciekawi, pisz dalej bo aż nie mogę się doczekać, jak to wszystko się potoczy. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszą Twoje słowa, aaa. :) Tak, Skye będzie dość ważną postacią, tego możesz być pewna.
      Haha, znam możliwości swojej wyobraźni, więc to, co tu piszesz, to dla mnie pikuś, można by powiedzieć. :D
      Piszę, piszę, kiedy tylko mam czas i wenę, bo mnie samą intryguje to, co mój mózg będzie w stanie wymyślić i jak to się wszystko potoczy, mimo że mam delikatny zarys całej historii. :D

      Pozdrawiam,
      Julss :*

      Usuń
  5. Witaj, kochana!
    Tak. Moje twarde postanowienie czytania na bieżąco coś znowu się skruszyło. Widział ktoś może taśmę klejącą? Może je skleję i następnym razem uda mi się wpaść szybciej...
    Wybacz, że komentuję dopiero teraz. Na początku nie miałam ochoty na czytanie czegokolwiek, a potem przyjechały do mnie na dwa dni kuzynki i tak się złożyło, że dopiero dzisiaj wieczorem znalazłam chwilę. Raany coraz częściej mam dość wszystkiego i marzę o czymś takim, jak parę dni wolnego od wszystkiego i wszystkich. Niestety, nie ma tak dobrze.
    Tak, zdecydowanie jestem zachwycona Twoim stylem, ale o tym już Ci pisałam tyle razy, że to pewnie robi się nudne. Tworzysz piękne zdania, piękne opisy, a przez tekst się płynie. Troszkę mnie tylko wybijały z rytmu błędy stylistyczne. Cofałam się i zastanawiałam czy tak jest dobrze, czy nie. ;)
    To świetnie, że przyspieszyłaś z tymi wizjami, chociaż to w żadnej mierze nie zaspokoiło mojej ciekawości, a jedynie ją podsyciło. Na szczęście życie nauczyło mnie cierpliwości i nie rwę sobie włosów z głowy, ale nie zmienia to faktu, że jestem straaasznie ciekawa, co się wydarzy dalej i o co w tym wszystkim chodzi.
    Co do błędu, to w sumie rzucił mi się w oczy tylko jeden poza tymi stylistycznymi.
    "[...] Jeżeli państwo się zgodzą, możemy tu przyjść ponownie jutro - Seheve odpowiedziała mu spokojnie..."
    Gdzieś czytałam, że po myślniku powinien być czasownik, jeśli narracja dotyczy wypowiedzi bohatera. Zmień szyk i będzie dobrze. ;)
    Ogółem bardzo mi się podoba. <3 Rozdział, jak i całe opowiadanie.
    Weny moja droga! Oby Cię nie opuściła!
    Pozdrawiam i do napisania!
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cześć!
      Jak widzisz, sama odpowiadam Ci z poślizgiem. Tak to już w życiu bywa, prawda? Sama marzę czasami o takich kilku dniach wolnego od rzeczywistości; myślę też, że nie my jedyne. Ech, ale fakt, nie ma tak dobrze. I wiesz, że ja się cieszę, że w ogóle wpadłaś, kochana. :) Nieważne czy od razu po dodaniu rozdziału, czy miesiąc później! :*
      Oo! Haha, nie jestem z osób, które lubią ponawiające się komplementy (albo jakiekolwiek komplementy prawdę mówiąc) ale Twoje słowa są bardzo budujące i motywujące, więc nie musisz przestawać. :3 *czerwienię się*
      Właśnie coś mi w tym nie pasowało, dzięki za zwrócenie uwagi na to. :)
      Dziękuję <3 Liczę, że ta wena ze mną zostanie!

      Pozdrawiam,
      Julss

      Usuń
  6. Witaj! :)
    Zacznę od tego, że rozdział jest dla mnie stanowczo za długi :/. Ale to moje zdanie, więc jeśli nie będziesz chciała, nie musisz skracać rozdziałów.
    Charlie powinien powiedzieć przyjaciołom prawdę... Oni się o niego martwią, ale czy zrozumieliby go? Nie wiem, ale może powinien spróbowac im to wyjaśnić? Jeśli patrzyliby na niego, jak na kosmite mógłby przeciez obrócić wszystko w żart.
    Powinien przyjść kiedy indziej i wyjaśnić chociaż jej wszystko. Wydaje mi się, że zrozumiałaby go i nie oceniała :)
    Własna matkago uśpiła, jak mi się wydaje? Ale po co?! Po co przyprowadziła dwóch mężczyzn? Co chciała osiągnąć?
    Wizje Charliego są bardzo ciekawe! Chciałabym się dowiedzieć co stało sie z jego opiekunką, zabili ją? Czy jego matka miała w tym swój udział? Najwyraźniej tak... Nie bez powodu musiała wstrzyknąć mu tą strzykawke, ale cały czas się zastanawiam po co?!
    Na początku, jak zobaczyłam długość to się przeraziłam, ale teraz doszłam do wniosku, że mi nie przeszkadza taka ilość tekstu w Twoim wykonaniu, ponieważ piszesz niesamowicie lekko. Podoba mi sie Twój styl, a pomysł jest bardzo oryginalny :)
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    Byłoby mi bardzo miło, gdybyś i Ty do mnie zajrzała :)
    [ http://melodie-serc.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! :)
      Wiesz co, poprzednie rozdziały nie były takiej długości, nie wiem dlaczego w tym napisałam aż tyle. Może dlatego że chciałam dostarczyć czytelnikom więcej akcji no i tę drugą wizję. Nie mogłam się powstrzymać. :D
      Możliwe, że w następnych rozdziałach ich o tym poinformuje, ale Charlie jest z natury - można by powiedzieć - tajemniczy. Nie lubi mówić o swoich uczuciach ani tym, co go dręczy. :)
      Odpowiedzi na swoje pytania dostaniesz zapewne w kolejnych odcinkach, ale na razie musi Cię zżerać ciekawość. :D
      Cieszę się, że jednak nie zrezygnowałaś z czytania i że Ci się spodobało. :)

      Pozdrawiam,
      Julss

      Usuń
  7. Prosiłaś tak jestem :)
    Kurczę, naprawdę się cieszę, że podałaś mi linka do swojego bloga :)
    Jak dla mnie rozdziały piszesz w sam raz, pomysł jest oryginalny i nie spotkałam się jeszcze z takim opowiadaniem, przyjemnie się czyta, fajnie wszystko opisujesz. ;)
    Charlie nie lubi Skey, a ja ją lubię, haha. Sprawa z tym kontynentem, ciekawa. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dostanie ten podręcznik od Layli i wszystko albo może po części się wyjaśni. Obie wizje niezmiernie ciekawa i nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na następny rozdział :)
    Przepraszam za troszkę chaotyczny komentarz, hahah. ;)
    Życzę Ci duuużo weny, czekam na następny rozdział i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło, że wpadłaś :) I dziękuje za każde miłe słowo! :)
      Haha, właściwie też ją lubię. :D Jeszcze nie zastanawiałam się nad losem tego podręcznika, ale pomyślę, czy już pora, żeby uchylić wam rąbka tajemnicy opowiadania ;)
      Każdy komentarz, nawet chaotyczny, wiele znaczy! <3 Pamiętaj! :D

      Dziękuję i pozdrawiam,
      Julss

      Usuń
  8. W końcu zawitałam do ciebie!
    Szybko nadrobiłam te dwa rozdziały, nawet nie zauważyłam, gdy skończyłam. Z pierwszej wizji przypadł mi do gustu opis, gdy Charlie miał wypłynąć na powierzchnię wody. Druga natomiast owiana jest tajemnicą. Czemu akurat jego mama? A ojciec? Mam wiele pytań i strasznie mało odpowiedzi. Frustrujące. I cała akcja z podręcznikiem. Mam rozumieć, że Charlie nie miał pojęcia o istnieniu innego KONTYNENTU? To trochę przerażające. To tak jakby wyrwać z książki kilkanaście stron.
    I tak, rozdział idealny na długość. Lubię sobie poczytać coś dobrego. :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, coraz więcej tajemnic... ja okropna. Ale myślę, że w kolejnym rozdziale znajdziesz chociaż jedną odpowiedź na któreś z Twoich pytań :)
      I tak, Charlie nie miał pojęcia o istnieniu jednego kontynentu. Właściwie bardzo mało wie o świecie, o czym przekona się w niedalekiej przyszłości.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :*
      Julss

      Usuń
  9. Akcja zaczyna się dopiero rozkręcać. Mimo iż rozdział długi czytał się jak zwykle przyjemnie. Po przeczytaniu drugiej wizji, wyobraziłam sobie, że jego rodzice, albo i mama, porwali go od biologicznych rodziców. Jest to bardzo interesujące, a szczególnie, że Charlie pojechał do dr. Knowltona. Ciekawe co wyjdzie z tej wizyty, ale myślę, że za dużo się z niej nie dowie.
    Serdecznie pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, ile dr Knowlton będzie w stanie mu powiedzieć, o ile w ogóle COKOLWIEK. Oby Charlie się nie zawiódł, prawda? :D

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :) :*
      Julss

      Usuń
  10. Wow. Strasznie szybko przeczytałam wszystkie rozdziały. Trzeba przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Ponadto bardzo podoba mi się szablon, a w zasadzie nagłówek. Każdy z postaci ma w sobie to coś. Brawo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taki miły komentarz. :) Tak, szablon (wraz z nagłówkiem) jest piękny, Felicity odwaliła kawał dobrej roboty :)

      Pozdrawiam ciepło,
      Julss :*

      Usuń
  11. Jest świetnie. Charlie bierze sprawy w swoje ręce i jedzie do doktorka. Tylko co mu powie? I co tamten drugi odpowie? Jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się w kolejnym rozdziale. I oczywiście oczekuję nowych wizji, jeszcze bardziej zaskakujących niż te wcześniejsze, niż choćby ta z porwaniem...(wtedy w mojej głowie: WTF?!)
    CZEKAM CZEKAM CZEKAM na NEXT!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ! :) Spróbuje jak najszybciej wziąć się za rozdział czwarty, ale wątpię, że pojawi się jeszcze w tym miesiącu - dzisiaj wyjeżdżam. :(

      Pozdrawiam,
      Julss :*

      Usuń
  12. Twój blog został dominowany do LA. Więcej na:
    http://76-hunger-games-sectus.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, niebawem pojawią się odpowiedzi w przeznaczonej do tego zakładce :)

      Usuń
  13. Bardzo ciekawy rozdział. Bardzo mi się podoba :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało. :)

      Pozdrawiam,
      Julss

      Usuń
  14. Twój blog został dominowany do LA. Więcej na: http://fightandlovestoryakrelyna.blogspot.com/p/blog-page_23.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dziękuję bardzo za nominację, niebawem pojawią się odpowiedzi w przeznaczonej do tego zakładce :)

      Usuń
  15. Hahahha ja też ciebie nominowałam. XD Gratulacje.
    Otrzymujesz ode mnie nominację do Liebster Awards. Szczegóły na moim blogu.
    http://nowa-w-hogwarcie.blogspot.com/
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, rany XD Sporo tego się nazbierało. :D
      Ale bardzo dziękuję za nominację, niebawem pojawią się odpowiedzi w przeznaczonej do tego zakładce :)

      Usuń
  16. Witam :) Zaglądnęłam na twojego bloga,bo zostawiłaś link do niego u mnie w zakładce spam.Szczerze zaciekawił mnie krótki opis opowiadania,więc postanowiłam,że przeczytam.I jak postanowiłam tak zrobiłam.Przeczytałam wszystkie rozdziały.Jeden po drugim.Trochę oczy piekły ale to nic,było warto,bo to ciekawa i niebanalna historia.Bohaterowie także przypadli mi do gustu.Piszesz lekko i dlatego fajnie się to czyta.Wizje głównego bohatera,te wszystkie niejasności, to jest super. Myślę,że zaglądnę tu na następny rozdział,bo jestem ciekawa dalszej historii. :)
    Byłoby mi miło gdybyś odwiedziła mojego bloga i pozostawiła po sobie ślad.Zapraszam serdecznie na moje opowiadanie pt."Nieuniknione Przeznaczenie" --> http://otherviki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Cieszę się także, że Ci się spodobało! C: Kiedy pojawi się kolejny rozdział, mogę Cię o tym poinformować. ;)
      Jak już wszystko nadrobię i wrócę do rzeczywistości, zaglądnę do Ciebie. Dopiero co wróciłam z długiego i męczącego obozu i mam trochę zaległości we wszystkim.

      Pozdrawiam,
      Julss

      Usuń
  17. Hej! Znalazłam Twój blog zupełnie przypadkowo, ale przeczytałam wszystkie, dotychczasowo opublikowane, rozdziały i strasznie mi się to wszystko podoba. Pomysł jest naprawdę oryginalny i bardzo polubiłam głównych bohaterów, są tacy normalni, ludzcy, a nie nadmiernie wyidealizowani.
    Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń i pozdrawiam!

    http://handlarze-smierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z tego, że fabuła Ci się spodobała oraz moi bohaterowie. Nawiasem mówiąc, jestem dumna z tego, że dotychczas udało mi się ich wykreować na właśnie takich normalnych. :)

      Pozdrawiam,
      Julss!

      Usuń
  18. Jakiś czas temu zareklamowałaś się u mnie w spamie i teraz, gdy mam chwilę postanowiłam przeczytać Twoje opowiadanie. Muszę Ci powiedzieć, ze wciągnęło mnie od samego początku, a motyw wizji bardzo mi się spodobał. Cieszy mnie również, że jest to oryginalna historia i za cholerę nie mogę się spodziewać, co będzie później. W ogóle, intryguje mnie historia Charliego. jestem dość empatyczną osobą, ale nie potrafię sobie wyobrazić, co czuje człowiek, którego całe życie było jednym wielkim kłamstwem. Bo szczerze powiedziawszy w jego przypadku tak właśnie było, skoro dopiero teraz dowiaduje się co działo się z nim w przeszłości. Te wizje są bardzo przerażające, a postać Judy coraz bardziej mnie zaciekawia. Co ta kobieta miała na celu zapraszając tych dwóch facetów? I po co porwali małego? Oj, czuję, że mogę polubić to opowiadanie! ;) tajemnice to zdecydowanie mój klimat.

    Życzę dużo weny i powodzenia w pisaniu!:)

    A w wolnej chwili zapraszam serdecznie na moje kryminalne opowiadanie, w którym również głównym wątkiem jest tajemnica;) Rozdziałów jest więcej niż u Ciebie, ale stworzyłam zakładkę "streszczenia", która może okazać się pomocna;) Byłoby mi miło otrzymując od Ciebie opinię;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz i niezmiernie się cieszę, że Ci się spodobało! :)
      Dziękuję również za to powodzenia i wenę, bo w końcu powróciła, oby na stałe.
      Jest długi weekend, więc wydaje mi się, że znajdę czas, by wpaść do Ciebie. Przepraszam, że odpowiadam po dwóch miesiącach, ale ostatnio nic nie było dobrze i nie miałam siły zawracać sobie głowy bloggerem...

      Pozdrawiam ciepło,
      Julss :*

      Usuń
  19. Dlaczego cie nie ma? :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problemy z internetem, oraz zdrowotne, rodzinne... nauka, treningi... Ogólnie ostatnie miesiące nie należały do najlepszych. Ale zregenerowałam się i wróciłam! :)

      Usuń
  20. Przyznaję, że ciekawy i oryginalny pomysł na historię. Jestem ciekawa co takiego się strasznego stało się w życiu Charliego i co zrobi, kiedy się o tym dowie... Nie jestem dobra w pisaniu długich komentarzy, więc dodam tylko, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę duużo weny ;)
    Pozdrawiam,
    Sparks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! :) Rozdział czwarty już wisi na blogu. Jestem pewna, że w nim i kolejnych uzyskasz odpowiedzi na swoje pytania :)
      Pozdrawiam serdecznie, Julss

      Usuń
  21. Witaj!
    Musze przyznać, że fabuła opowiadania dość niecodzienna. I to właśnie dlatego jest taka świetna! Z czymś takim spotykam się po raz pierwszy i powiem szczerze, że to mi się podoba!
    Żal mi Charliego. Całe jego życie wywróciło się do góry nogami, a świat, w którym żył, to wszystko czego doświadczył okazało się być... zwykłym kłamstwem. Masakra, te wszystkie wspomnienia zniknęły. Nie chciałabym być na jego miejscu, serio.
    Jestem ciekawa jak potoczy się to wszystko dalej i czego dowie się od Doktora Knowltona.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Bardzo się cieszę, że fabuła Ci się spodobała. :)
      No ciężko ma chłopak, ciężko. Przyznam, że zgotowałam dla niego niezły los i też nie chciałabym być na jego miejscu. :D
      Pozdrawiam ciepło,
      Julss :)

      Usuń
  22. Świetny, fabuła mi się bardzo podoba :**Szkoda,że Charlie ma tak pochrzanioną matkę w wizji oczywiście. Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń

Wpadłeś/aś na bloga? Przeczytałeś/aś jakiś rozdział? Skomentuj, wyrażając przy tym opinię pozytywną lub negatywną – każda sprawia, że mobilizuję się do dalszej pracy nad opowiadaniem i moim stylem. Naprawdę cieszy świadomość, że ktoś czyta i zostawia po sobie ślad. Nie kryjcie się, to wiele dla mnie znaczy! :)